sobota, 30 marca 2019

Remont (bardzo wczesny)

Witam Was.
Dawno nic nie wrzucałam przez różne sprawy, za co bardzo przepraszam i proszę o wybaczenie.
Ostatnio uznałam, że muszę się poprawić, więc jestem i poprawiam różne rzeczy (miedzy innymi nazwę).
Kolejny rozdział się tworzy, więc spokojnie. Po prostu chcę, by był dłuższy niż ostatnie.
A remont oznacza zmianę dużej ilości rzeczy, więc proszę przeczytajcie jeszcze raz wczesniejsze rozdziały (nie obiecuję, że to ostatnia zmiana).
Do szybkiego (mam  nadzieję) zobaczenia

Megs

piątek, 24 lutego 2017

Rozdział 2

-Cii... - Syriusz przytknął palec do ust, przerywając moje narzekanie na to, że nie lubię ludzi i lepiej chodźmy do biblioteki albo w ogóle do kuchni (wolałam tłum skrzatów, które też mnie o dziwo lubiły, niż tłum Gryfonów) i zaczął przysłuchiwać się dźwiękom zza drzwi. Nagle oczy mu się mocno rozszerzyły. Odskoczył od drzwi ciągnąc mnie za sobą.
- Co je...
- Cii...- posłał mi mordercze spojrzenie
  Dopiero gdy schowaliśmy się za jakimś murem zaczął mi tłumaczyć:
- Gdybym nie posłuchał chwilę byłoby już po nas, bo akurat teraz Nervicia udzielała reprymendę Jamesowi za puszczenie kilku sztucznych ogni Filibustera, więc gdybyśmy tam wparowali, to szlaban muro...
- Cii... - teraz to ja przycisnęłam palec do ust - Idzie.
Syriusz posłuchał i pokiwał głową.
  Zastygliśmy w bezruchu czekając aż stukot obcasów McGonagall zamilknie całkowicie  i pobiegliśmy z powrotem do wieży. Nagle Syriusz walnął się ręką w twarz.
- Co jest? - spytałam
- Głupi jestem.
- To już wiem.
- Ej, to nie było miłe!
- No i?
- Ty... Mniejsza z tym. Nie słuchałem prefektów, gdy mówili hasło.
- Jak zawsze wszystko na mojej głowie.- podeszłam do obrazu z niemym westchnieniem
- Hasło.- powiedziała Gruba Dama
- Dzień dobry. Przepraszam że niepokoje, ale...
- Hasło!
- Spokojnie. - było widać, że Dama nie miała ochoty na gierki - Mam ważną sprawę.
- Naprawdę? - obraz się zaciekawił (ale one są naiwne)
- Eeeh.. - próbowałam coś wymyślić na poczekaniu - Wie pani mój brat... On... Ma chorobę Alzheimera! - przypomniała mi się choroba z mugolskiej książki którą ostatnio czytałam
- Och.- Gruba Dama wyraźnie nie wiedziała o co chodzi, ale udawała, że wszystko rozumie
- Więc nie może bez nikogo chodzić, chyba że weźmie leki, no ale one są w pokoju, a my się spóźniliśmy na pociąg i nie zdążyłam spytać się prefektów o hasło...
- Moja droga... Jesteś taką dobrą siostrą... - Syriusz parsknął, a ja szturchnęłam go w bok - Niestety nie mogę ci powiedzieć hasła, ale mogę ci coś podpowiedzieć. Hasło to bardzo niebezpieczne zwierzę, a pomysł podsunął mi nasz gajowy...
- Nundu!
- Brawo. - obraz odchylił się odkrywając dziurę - Mądra z ciebie dziewczyna.
- Chodź Syriuszku! Gdzie były te twoje leki? - jeszcze grając wzięłam go pod rękę i oboje weszliśmy do wieży Gryffindoru.

*-*

- Wredna jesteś.
- Ale o co ci chodzi? - Meg z miną niewiniątka uśmiechnęła się do mnie - Ja tylko próbowałam, jak zwykle, wyciągnąć cię z kłopotów.
- No trochę masz rację, ale...
- Ja zawszę mam rację. - siostra mrugnęła do mnie łobuzersko, ale widząc moją minę wybuchła śmiechem.
- Hej Syriuszu! Gdzie byłeś? - skądś pojawił się James szczerząc się, jak zwykle - Ominęła cię najlepsza zabawa! Właśnie tu była Nervicia i...
- Wiem. Słyszałem. O mało co nas nie złapała.
- Was?
- A no tak, zapomniałem. - wypchnąłem Meg przed siebie - James, to jest Megara, moja siostra. Meg, to jest James, mój... - zastanowiłem się chwilkę - Tak naprawdę, to chyba najlepszy brat jakiego mam. - wyszczerzyliśmy się do siebie, ale jak spojrzałem na Meg to napotkałem jej lodowaty wzrok (identyczny jak naszej matki).
- Zaczekaj brachu. Ty masz siostrę?! - spytał James robiąc bardzo głupią minę.
- Tak matole. Mówiłem ci to w pociągu. Ogólnie mówiłem ci to chyba nawet w pierwszej klasie.
- No dobra... Syriusz! Twoją siostrę trzeba przedstawić też innym. Ale... Stop. Dlaczego przyszła do szkoły dopiero teraz?
- Jestem w Hogwarcie od pierwszej klasy. - odpowiedziała Meg nieufnie
- Widzisz... Przez te 5 lat nie zauważyłem cię. Musisz bardzo nie lubić pokoju wspólnego.
- Nawet nie wiesz jak bardzo...
- Ale czemu? Przecież Gryfoni to spoko ludzie, ogółem.
- Ale tu nie ma nic wspólnego z Gryfonami. Ja jestem przecież w Slytherinie.
Twarz Jamesa momentalnie się zmieniła. Zniknął uśmiech, a jego miejsce zajęło najpierw zdziwienie, a potem obrzydzenie.
Zdziwiło mnie to.
- Wynoś się stąd. - powiedział jadowitym tonem - I nie wracaj... Ślizgonko. - ostatnie słowo wymówił tak jakby Megara była jakimś robalem, który przyczepił mu się do buta.
- James. Opanuj się. To przecież moja siostra. - syknąłem do niego. Bardzo mnie zaskoczył. Jeszcze nigdy nie widziałem go... Takiego.
- Spoko braciszku. - powiedziała chłodno Meg - Przecież jak masz już najlepszego brata, to po co ci reszta rodzeństwa. - to powiedziawszy odwróciła się na pięcie i wyszła z wieży Gryfonów. Usłyszałem jeszcze jak żegna się z Grubą Damą i spokojnym krokiem się oddala.

wtorek, 7 lutego 2017

Rozdział 1


Rozdział wyszedł krótki, ale trudno. Następne będą dłuższe (mam nadzieję).


*-*


- Rosie!- poczułam jak coś (albo raczej ktoś) ściska mnie jak metalowe szczypce - Tak się za tobą stęskniłam!
- Już, spokojnie Sanna. - słysząc spokojny głos Isabell poczułam się tak, jakbym wzięła łyk gorącej czekolady - Bo ją udusisz.
- Co tam tak głośno? - usłyszałam Biankę, która chwilę potem wyszła zza rogu w swoim ulubionym wysłużonym białym fartuchu. Znaczy on był biały 3 lata temu, kiedy to Sanna dała go Biance na urodziny. Teraz był cały w różnokolorowych plamach po farbach (magicznych i niemagicznych). Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Możecie być cicho? - wiedziałam, że spotkam tę wredotę, ale nigdy nie umiem się na to przygotować. Tym razem nie było inaczej. Uczucie szczęścia wyparowało, a zastąpiła je złość.
- Odwal się Evans. - Isa tak samo jak ja nienawidziła Lily - Idź poflirtować ze Smarkerusem. Na pewno się ucieszy.
- Ah! Jak możesz tak o nim mówić? Stajesz się coraz gorsza. - ruda przyjęła obrażoną minę i wyszła z dormitorium.
- Teraz to już przesadziłaś, Is! - Sanna zawsze broniła rodowłosej ( może to przez kolor włosów) - Dajcie jej spokój.
- Moja droga panno Blue. My naprawdę chciałybyśmy to zrobić, - zaczęłam kurtuazyjne - ale tak miło się ją wkurza. - skończyłam z szelmowskim uśmiechem wymieniając z Isabelle porozumiewawcze spojrzenia.
- Już koniec o pannie nie-przeszkadzajcie-mi-bo-dostanę-pięć-plus-a-nie-sześć-z-transmutacji. - Bianka nigdy nie ukrywa, że jest mugolakiem - Nie widziałyśmy się prawie całe 2 miesiące!
- Chodźmy do chłopaków. Z nimi też się nie widziałyśmy.- wyszczerzyła się Isa. Oczywiście chciała zobaczyć JEGO. Mimo wszystko spodobał mi się ten pomysł, więc pociągnęłam Isę za rękę w stronę drzwi dormitoeium, a za nami poszła reszta i wszystkie wyszłyśmy z dormitorium.
*-*
Nigdy nie lubiłam powrotów do Hogwartu. Zawsze moje "ukochane" lokatorki doprowadzały mnie do szału (no... Może nie wszystkie).
- Hej - rzuciłam w przestrzeń i podeszłam do swojego łóżka.
- Och. - odezwała się Anita - A już myślałam że nie dotrzesz.
- Złudna nadzieja. - mruknęłam i zaczęłam się rozpakowywać.
- Co tam mruczysz pod nosem? - zapytała Susénné i obrzuciła mnie kwaśnym spojrzeniem.
Reszta organizowania miejsca wokół łóżka upłynęła mi przy podobnej gadaninie Anity i Suséné. Były oczywiście komentarze o tym, że "jestem punktualna jak zwykle" (przez głupią kłótnie chłopaków i fochy mamy spóźniliśmy się na pociąg), ale też kąśliwe komentarze na temat mojego wyglądu (wiadomo nieumalowana równa się dla tych kretynek brzydka). Wreszcie udało mi się ogarnąć swoje rzeczy i wyszłam pośpiesznie z dormitorium. Gdy opuściłam wreszcie terytorium wężyków odetchnęłam głęboko.
Nigdy nie lubiłam bywać w pokoju wspólnym Slytherinu. Zazwyczaj nie przejmuje mnie to, co myślą inni, ale te ciągłe krzywe spojrzenia były... Po prostu męczące i irytujące. To nie tak, że wszyscy Ślizgoni tak na mnie patrzyli czy po prostu byłam nielubiana. Bardziej to ja byłam ta wredna, która odpycha ludzi, bo głęboko w środku boi się, że zostanie zraniona. Wszystkich trzymam na dystans. Wszystkich prócz najbliższej rodziny. A te krzywe spojrzenia to głównie od adoratorów Suséné lub fanklubu Anity. Tak to nawet te małe wężyki mnie lubią, bo ich bronię przed starszymi. Więc jakby ktoś chciał ze mną zacząć wojnę to niech wie, że mam całą armię małych Ślizgonów za mną.
- Hej siostra!
Odwróciłam się z uśmiechem. Jeśli on coś ode mnie chce, to będzie fajnie.
- Co tam?
- Nie nudzisz się tu? Bo akurat mamy luz w pokoju wspólnym. Może nikt nie zauważy, że cię tam przemyciliśmy. - uśmiechnął się i nie czekając na odpowiedź pociągnął mnie w stronę wieży Gryffindoru.

piątek, 3 lutego 2017

Informacja... jeśli ktokolwiek tu jest

Witam serdecznie na blogu Aeternum. Jak już każdy się zorientował (mam nadzieję) jest to blog o tematyce Potterowskiej opowiadający o pokoleniu Huncwotów. Akcja dzieje się (na razie) na 5 roku wspomnianych wyżej, czyli 1975/76.
Chcę ostrzec miłośników sagi "Harry Potter", iż mogą być małe odstępstwa od kanonu książkowego (wiecie ktoś kogoś innego pokocha, czy tam zginie lub nie zginie, ogółem - nieważne szczegóły).
Proszę też o wasze sugestie w sprawie wyglądu bloga i treści. Dopiero zaczynam, więc każda forma pomocy jest mile widziana. Będę też bardzo wdzięczna, gdy podacie mi błędy językowe, bym mogła je jak najszybciej poprawić.
To chyba wszystko. Pamiętajcie, że może być dużo niedociągnięć, bo jestem początkującą blogerką. 
Do zobaczenia

Megs

czwartek, 2 lutego 2017

Prolog

- Dzieci, pospieszcie się!  - zawołała
Walburgia swoim słynnym tonem, po którym człowiek robił wszystko, co kazała w sekundę.
- Już idę mamo!- zawołał i spojrzał ostatni raz na swój pokój. Miał tu wrócić dopiero na święta. Westchnął cicho.
 Odwracał się właśnie w stronę drzwi, gdy...
- Hej ślizgonku.- do pokoju wpadł najgorszy z najgorszych. Jego największy wróg. Wysoki brunet o rok od niego starszy. Każda dziewczyna w szkole na niego leciała. - Co tam, Reg? Cieszysz się, że wracasz do swoich zielonych przyjaciół?
 - Odczep się, zdrajco krwi.
- Chłopaki! - wydarła się Megara - Skończcie te sprzeczki! Za chwilę przez was będziemy biegli za pociągiem!
- Już idziemy! - odkrzyknął  brunet - Nie myśl sobie, że w tym roku ci odpuszczę, braciszku.
- Ja tobie też, Syriuszu. - odparł i wyszedł
 z pokoju.

*-*

zmieniona wersja